Od najmłodszych lat uwielbiałem muzykę. Rodzice wspominają, że zanim jeszcze nauczyłem się mówić…
… cały czas było mnie słychać, bo nieustannie coś sobie nuciłem… Prawdopodobnie był to wpływ mojej nieżyjącej już babci, która zakochana w swoim pierwszym wnuku nie odstępowała mnie na krok i cały czas śpiewała!
Rodzicom niezbyt długo udawało się ignorować moje muzyczne ciągoty i w wieku 8 lat otrzymałem w prezencie piękny, niemiecki akordeon Weismeister i zacząłem pobierać lekcje nauki gry na tym instrumencie.
Po kilku latach intensywnych lekcji, zarówno z prywatnym nauczycielem jak i w szkole muzycznej, odkryłem, że równie przyjemne co granie „zadanych utowrów” jest komponowanie. Zacząłem pisać własne piosenki. Zarówno muzykę jak i teksty.
Dużą inspiracją były dla mnie utwory ówczesnych artstów muzyki tanecznej, których słuchałem i które analizowałem wspólnie z moim nauczycielem gry na instrumencie.
Tuż po skończeniu szkoły podstawowej nastąpił drugi punkt zwrotny w moim życiu – założyłem mój pierwszy zespół muzyczny!
BLUE BOYS (bo nosiliśmy niebieskie marynarki) to był fantastyczny czas dla kilkunastoletniego chłopaka. Wchodząc w dorosłość miałem wielkie marzenia i spełniałem swoje pasje. Niestety był to też trudny czas. Nie mieliśmy dostępu do profesjonalnego sprzętu. Instrumenty, na których graliśmy pozostawiały wiele do życzenia. Marzyliśmy, że kiedyś zdobędziemy amerykański wzmaczniacz Marshall czy najnowszy keyboard Roland.
Początek lat 90. to również czas przemian społeczno-gospodarczych i wyczekiwanie na lepsze czasy. Ale niektórzy brali sprawy w swoje ręce i tak kolega z zespołu wyjechał do USA. Umówiliśmy się, że wkrótce do niego dołączę i tak też się stało.
Podczas emigracji odłożyłem muzykę na boczny tor i skupiłem się na innych projektach. Minęło ponad 20 lat… ale ciągnie wilka do lasu. Poczas przeglądania pamiątek rodzinnych, siostra natknęła się na stare kasety z moimi nagraniami. Te nagrania podziałały na mnie jak wehikuł czasu! Niespełnione ambicjie sprzed lat powróciły ze zwielokrotnioną mocą! Z wielkim zaangażowaniem i determinacją, lecz również pełen dystansu do samego siebie, postanowiłem spełnić te młodzieńcze marzenia. Nagrałem moje stare kompozycje w zupełnie nowych aranżacjach, i mam nadzieję, że będziecie się świetnie przy nich bawić!
Moje motto:
“NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO NA REALIZACJĘ SWOICH PASJI” – Valdi